Podano do stołu! Czyli dawne lokale gastronomiczne w Katowicach

Nie wyobrażamy sobie Katowic pozbawionych bogatej oferty gastronomicznej. Restauracje, kawiarnie czy bary mleczne to miejsca, które przyciągają koneserów wyśmienitej kuchni, ale także zwolenników spędzania czasu w gronie najbliższych. Każda z tych przestrzeni jest inna, wyjątkowa i niepowtarzalna. Szefowie kuchni oferują szeroki wachlarz dań całego świata, a właściciele lokali wraz z obsługą dbają o to, by każde spotkanie długo pozostało w pamięci gości. Niektóre lokale są niewielkie i „poukrywane” w podwórzach zabytkowych kamienic, inne, cieszą się już mianem kultowych. Znajdziemy je zarówno w samym centrum jak i na obrzeżach miasta. Przez ostatnie lata dużo restauracji zniknęło z mapy Katowic, a to wszystko przez pandemiczne obostrzenia i gwałtowne wzrosty cen. Te, którym udało się przetrwać wróciły ze zdwojoną siłą i nowymi pomysłami.

My, klienci coraz częściej zawracamy uwagę na jakość oferowanych usług, dostępność produktów oraz ich świeżość. Kultywujemy wspólne zasiadanie do stołu, coraz częściej wychodzimy z domu by zjeść na mieście. A jak było kiedyś? Czy dawne bary i restauracje pękały w szwach od nadmiaru wygłodniałych gości? Jakie lokale cieszyły się popularnością i zapisały się na kartach katowickiej historii? Jaka kuchnia cieszyła się największym uznaniem? Oto kilka przykładów miejsc, które „karmiły i poiły” naszych poprzedników i opisy zwyczajów związanych z kulturą stołu ówczesnych katowiczan. Część może kojarzycie z artykułów i opowiadań, o niektórych możliwe, że jeszcze nie słyszeliście.

Po prostu karczma

Na początku była sobie karczma. Została wzniesiona, niedaleko Kuźnicy Boguckiej, o której wzmianki można znaleźć po raz pierwszy w 1397 roku. Kuźnica była swego czasu dość nowoczesnym zakładem metalurgicznym, działającym przy rzece Rawie. Prawdopodobnie kuźnik zaopatrywał w pożywienie pobliskie wsie. Samo miejsce było często odwiedzane, także przez przyjeżdżających do kuźnicy. Dokładnej daty powstania tej jadłodajni nie znamy, wiadomo, że powstała pod koniec XVIII wieku, w miejscu, gdzie obecnie stoi dom handlowy „Skarbek”. Karczma dominalna (Arrende) pełniła w okolicy ogromnie ważną rolę. Była miejscem zarówno spożywania posiłków i popijania ich napojami o wyższej zawartości alkoholu, jak i stanowiła – po pierwsze – zajazd ze stajniami dla koni przejezdnych – po drugie – przestrzeń spotkań mieszkańców (oficjalnych lub mniej) i po trzecie – była domem publicznym z pokojami „na godziny”. Karczma i kuźnica położone była na terenie dworskim. W okolicach dzisiejszej ulicy Starowiejskiej rozrastała się wieś Katowice, której pola ciągnęły się na południe aż po dzisiejszy plac Miarki i dalej. Wieś była uboga, stołowano się tu skromnie. Od XIX wieku zasadniczą rolę w menu odgrywały kartofle i kapusta. Ważne było, aby posiłek dostarczał energii do pracy. W karczmie oprócz mięs (głównie wieprzowiny), wódki i piwa można było zjeść śledzie marynowane, zupę z grochu, jaja na gorąco czy pierogi z powidłami. Odbywały się tu schadzki i wesela. Budynek był także świadkiem wielu awantur i rozbojów. Alkohol lał się strumieniami, słychać było radosny gwar, po izbie rozchodził się zapach tytoniu. Karczma upadła, krótko po tym jak pojawił się hotel „Welt”.

Prosto czy z przepychem?

Kiedy w Katowicach powstała pierwsza kawiarnia? Był to rok 1899, zajmowała ona miejsce dzisiejszego Urzędu Miasta. Kilka lat później w budynku mieszczącym się przy ulicy Mickiewicza 8 rozpoczęła swoją działalność kawiarnia „Café Atlantic”, której właścicielem był Wiktor Wandelta. W latach 20 miejsce trafiło do rąk Józefa Immerglücka, który zmienił nieco charakter miejsca na bardziej luksusowy. Zmieniła się również nazwa. W ówczesnym „Café Clubie” klienci mogli korzystać się m.in. sali bilardowej. Odbywały się w niej również uwielbiane przez zamożnych dancingi. Gdy popularność „Café Clubu” przygasła jego miejsce zajął mniej nadęty „Bar Wojko”. Było taniej, więc jakość obsługi i menu też uległo pogorszeniu. Wkrótce restauracja przeobraziła się w „Café Europa”, w której swego czasu popularne były potańcówki dla seniorów. Ciekawostką jest to, że na piętrze budynku działała synagoga – wszak w Katowicach żyła i pracowała mniejszość żydowska. Bardzo możliwe, że potrawy kuchni koszernej mogły się pojawić w menu „Café Clubu”. Restauracja na ten moment jest zamknięta, ale zaraz obok działa popularny bar mleczny pod tą samą nazwą. Serwuje się tu jak za dawnych lat m.in. kluski śląskie, golonkę, kaszę z masłem czy roladę. Lokale gastronomiczne powstawały nie tylko w centrum czy na rynku, ale również w miejscach nieco oddalonych. Były to bary i restauracje dla mniej zamożnych. Można tu wymienić np. gospodę Emila Wanjury, która była przez niego prowadzona od 1897 roku przy ówczesnej Beatestraße (Kościuszki). Zarówno tutaj jak i w innych tego typu placówkach gastronomicznych odbywały się świniobicia. Podawano

gotowane podroby m.in.  wątrobianki czy żymloki, a do nich kminkówkę oraz piwo.

„Kryształowa”

W naszym zestawieniu nie mogło oczywiście braknąć tej modnej w latach 60’ i 70’ kawiarni. Zanim „Kryształowa” stała się Kryształową, na początku funkcjonowała pod nazwą „Liborius Otto” lub po prostu „Otto”. Otwarta na parterze kamienicy przy obecnej Warszawskiej 5 w 1905 roku należała do zamożnego Niemca – Liboriusa Otto, który jak wielu innych, bogatych właścicieli ziemskich postanowił zainwestować w szybko rozwijającym się mieście. Zakupił kamienicę, a następnie w jej dolnej kondygnacji stworzył kawiarnio – cukiernię z własną piekarnią. Było to miejsce skrojone dla elit. Piękne, w stylu wiedeńskim, z modną (i drogą) boazerią oraz kryształowymi żyrandolami. Elitarne miejsce spotkań mogli odwiedzić tylko najznamienitsi – urzędnicy, przedsiębiorcy oraz inteligencja. Pijali oni dobrą kawę sprowadzaną z najodleglejszych miejsc i kosztowali miejscowych wyrobów cukierniczych. Przed wejściem konsjerż dokonywał selekcji. Mieścił się tu wydzielony pokój/ sala, w której rozmawiano o interesach przy pokerze i papierosach (zamontowano nawet specjalny wyciąg, który pochłaniał dym tytoniowy). Latem, przed budynkiem mieścił się także ogródek. Później, właścicielem lokalu stał się Stanisław Beszczyński – śląski powstaniec i działacz. Sam klimat i wystrój kawiarni nie zmienił się znacznie, ale pod koniec lat 20’ XX w. do kamienicy dobudowano balkony projektu Jana Widuchy. Przy samym budynku przez jakiś czas mieściło się również biuro konsularne. Mimo, że właściciel został aresztowany podczas II wojny światowej to kawiarnia przetrwała. Gdy udało mu się odzyskać wolność, lokal znów trafił w jego ręce. Zmieniono nazwę na „Lotos”. Po śmierci Widuchy, opiekę nad kawiarnia przejęła jego żona, która niestety nie poradziła sobie z wysokimi podatkami i miejsce trafiło w ręce Państwowych Katowickich Zakładów Gastronomicznych, a potem do Dyrekcji Kawiarń i Barów Mlecznych, która nadała jej nazwę „Kryształowa”. Lokal znów stał się kultowy i ponownie chętnie odwiedzały go elity. Kosztowano lokalnych i zagranicznych dań, pito koniak a przy marmurowych stolikach słuchano muzyki płynącej z fortepianu. Dobra passa nie trwała jednak długo. Mimo, że lokal działał sprawnie jakiś czas, to w latach 90’ stracił swój klimat. Gorsza jakość dań, duża konkurencja, wzrost cen i zadłużenie spowodowały, że w 2009 roku kawiarnię zamknięto. Miejsce zostało wskrzeszone przez nowych właścicieli i Magdę Gessler. Jednak nie na długo. Później, w roku 2018, kawiarnię, a raczej już restaurację otwarto pod nową nazwą i z nowym właścicielem, jednak ta rewolucja również się nie sprawdziła.

Kultura picia piwa

Piwo odgrywało istotną rolę w gastronomicznej kulturze Katowic. Przy każdym dużym zakładzie pracy powstawały tzw. szynki. W 1873 r. przy obecnej ulicy Sokolskiej w Katowicach

wzniesiono „Reichshalle”, czyli gmach z salą koncertową i wyszynkiem, usytuowany w sąsiedztwie browaru. Browar i rozlewnia piwa, były produkowane m.in. na potrzeby owej restauracji. Nieistniejące już zabudowania Niemieckiego Browaru Restauracyjnego zostały wzniesione jako część całego kompleksu na obszarze należącym do ówczesnej właścicielki dużej części Katowic. Od 1872 roku włodarzem wszystkich zabudowań był A. Bettmann. W gmachu, a dokładnie w jego części produkcyjnej najpierw warzono a następnie przechowywano piwo. Browar zaopatrywał główną salę, ale również okoliczne bary. Piwo, dosyć popularne na tym obszarze było dość drogie, a jego skład wątpliwy, zatem nie podbiło szerszego rynku. Mieszkańcom mimo wszystko wystarczała to co im serwowano. Kolejnym właścicielem browaru był Eduard Weltzel, który najprawdopodobniej przejął placówkę za nieopłacone zobowiązania poprzednika. Wkrótce znów zmienił się właściciel. Najpierw został nim Julius Kuznitzky, a następnie spółka Bavaria Brauerei. W 1913 roku odbył się remont budynku. Dzięki temu powstała restauracja, która miała na celu pozyskanie nowych klientów i zwiększyć sprzedaż piwa. Po przejęciu browaru przez kolejnego właściciela stracił on na znaczeniu. Obiekty rozlewni utraciły związek z salą koncertową i powstałą restauracją. Z biegiem lat zgubiły swój charakter. Przestrzeń dawnego browaru zaczęto wynajmować różnym przedsiębiorstwom. Wkrótce gmach opustoszał, ząb czasu odcisnął na nim piętno. Jego zły stan techniczny stał się zagrożeniem, dlatego zdecydowano o wyburzeniu tej części nieruchomości. W 2015 powstał tu nowy obiekt, w którym mieści się hotel.

Hotel z kawiarnią i restauracją

Oczywiście mowa tu o Hotelu Monopol, który liczy ponad 100 lat. Ale tak naprawdę geneza do dziś istniejącego, luksusowego obiektu zaczęła się w chwili pojawienia się w tym miejscu małego hoteliku z kawiarnią „Cafe Central”. Jej właścicielem był Arnold Lustig. Wkrótce zarówno obiekty gastronomiczne jak i sam obiekt stał się jednym z najbardziej eleganckich i luksusowych. Na początku w kawiarni podawano głównie napoje – sprowadzona kawę i herbatę, ale także serwowano śniadania czy ekspresowe potrawy – dzisiejsze lunche. Z biegiem lat pojawiła się piekarnia i cukiernia, które umożliwiły oferowanie gościom świeżego pieczywa, ale również rozmaitych, ręcznie ozdabianych słodkości, czekoladek czy likierów. W restauracji podawano zarówno światowe dania jak i lokalne przysmaki. Oprócz kawioru na talerzach gości można było dostrzec krupnioki, smażoną kiełbasę, jaja w różnej postaci, szproty, minogi czy wieprzowinę. Do tych wszystkich specjałów podawano piwo lub żytniówkę. W restauracyjnym menu nie mogło oczywiście braknąć golonki, śledzia i wódki. Do I wojny światowej w cukierni nie podawano kawy, zmieniło się to po wojnie. W przeciwieństwie do restauracyjnej kawiarni do cukierni kobiety mogły iść same. W dwudziestoleciu międzywojennym hotel przyjmował znamienitych gości m.in. odbyło się tu wesele Jana Kiepury. Po II wojnie światowej los przestał być łaskawy dla tego renomowanego miejsca. W PRL – u budynek zaczęto wykorzystywać do celów biurowych.  Był to moment, gdy Hotel Monopol był w posiadaniu grupa Orbis. Na szczęście w budynku nadal funkcjonowały lokale gastronomiczne, ale już nie cieszyły się taką frekwencją jak wcześniej. Wkrótce hotel został zamknięty. Wskrzesiła go dopiero grupa Likus, która przywróciła miejscu dawny blask, oczywiście we współczesnej formie.

Okres międzywojenny

W okresie międzywojennym korzystano z usług wielu punktów gastronomicznych. Był to czas dynamicznego rozwoju Katowic. Jak można wyczytać z publikacji wydanej podczas „Europejskich Dni Dziedzictwa” Osią, wzdłuż której mieściły się najwykwintniejsze lokale, były ulice 3 Maja, Staro­miejska, Dworcowa i Mariacka. Warto dodać, że Katowice zaj­mowały się wówczas nie tylko konsumpcją, ale i produkcją żyw­ności. Jednym z ważniejszych produktów eksportowych miasta, obok węgla była wieprzowina. Dostarczane ze wschodu świnie bito w rzeźni przy ulicy Kozielskiej i eksportowano, głównie do Londynu, gdzie Anglicy smażyli bekon na chrupko do swoich brytyjskich śniadań. Najważniejszym punktem wizyty brytyjskie­go konsula w Katowicach w latach trzydziestych były odwiedzi­ny rzeźni. Po wojnie nastąpił upadek katowickiej sztuki kulinarnej, a po 1990 r. jej stopniowe odrodzenie”

A co teraz?

Czy obecnie również możemy natrafić na godne polecenia miejsca w Katwoicach, które serwują jakościowe posiłki? Oczywiście! Na Nikiszowcu znajdziecie „Śląską Prohibicję” oraz „Cafe Byfyja”, zaś w śródmieściu np. „Żurownię”. Lubiane i często odwiedzane są także „Kafej” czy „Złoty Osioł” serwujący kuchnię wegetariańską. Co chwilę organizowane są wydarzenia gastronomiczne, podczas których można skosztować tradycyjnie przygotowanych, lokalnych przysmaków. Śląska gastronomia działa i cieszy się ogromną renomą na całym świecie. Mimo wielu ekonomicznych przeszkód stara się zaskakiwać różnymi pomysłami. Każdy koneser smaków, bardziej zamożny lub mniej znajdzie tu coś dla siebie. Trzymamy kciuki, aby powstawało więcej takich miejsc, a obecnym, aby przetrwały trudne czasy i dalej mogły przyjmować gości. Przecież, co jak co, ale bez rolady, z modro i gumiklyjzami chyba nie da się żyć!

 

Źródła:

Instytutkorfantego.pl

publikacja na Europejskie Dni Dziedzictwa

Grzegorz Grzegorek „Ulice i place Katowic” wydanie III.

Compare Listings

Tytuł Cena Status Typ Powierzchnia Cel Sypialnie Łazienki