Zimy stulecia
„Kiedyś to były zimy!” Niektórzy, starsi z pewnością pamiętają, młodsi, nie raz, nie dwa słyszeli historie o ogromnych opadach śniegu i ekstremalnie niskich temperaturach, które w przeciągu kilku dni zdołały sparaliżować cały kraj. Wielu nie było wtedy do śmiechu. Zasypane drogi, zamknięte zakłady pracy i szkoły a nawet legendy o… pojawieniu się karczm na skutym lodem Morzu Bałtyckim! Ten obraz zimowej Polski niejednego słuchacza może przyprawić o dreszcze.
Czy tak było naprawdę? Sformułowanie „zima stulecia” powszechnie używane jest do określenia bardzo gwałtownych, ostrych i obfitych opadów śniegu, a temperatura powietrza i grubość pokrywy przekraczają wieloletnią normę. Takie anomalie nawiedziły nasz obszar kilkukrotnie – od Pomorza przez Śląsk i Małopolskę.
Czy słyszeliście historię o najostrzejszych zimach nad Bałtykiem? Okazuje się, że mieliśmy swoją małą epokę lodowcową. Całkiem spory obszar Europy był pokryty śniegiem i skuty lodem. Od XIV zdarzały się takie zimy, że zamarzał Bałtyk! W starych kronikach niemieckich i skandynawskich duchownych oraz na mapach skandynawskich kartografów (m.in. Olausa Magnusa) można dopatrzeć się zapisków dotyczących karczm, które stawiano na tafli lodu na powierzchni morza – korzystali z nich strudzeni podróżni i kupcy, którzy przemierzali drogę od Polski do Szwecji. Bywało tak, że podczas uporczywych zim bardzo utrudniony był dostęp do Zatoki Gdańskiej. Podczas ostrej zimy w 1709 roku pierwsze statki wpływały do portu dopiero w maju.
267 centymetrów pokrywy śnieżnej i mrozy przekraczające do – 40 °C? Tak, takie anomalie miały miejsce w Polsce na przełomie 1928 i 1929 roku. To jedna z najcięższych zim jakie nawiedziły kraj. Pierwszy śnieg pojawił się w górach w połowie października, ale to co się wydarzyło później było prawdziwym kataklizmem. Paraliż dopadł komunikację miejską oraz międzymiastową m.in. kolej – na torowiskach pękały szyny. Awarii uległy sieci wodociągowe, brakowało jedzenia, a na Śląsku nie dało się wydobywać węgla przez co marzły wszystkie województwa. Bardzo utrudniony był dostęp do ambulatoriów i do… zakładów pogrzebowych. Wielka zima zaczęła ustępować dopiero w drugiej połowie lutego.
Wkrótce nadeszła zimna wojna, niestety dosłownie. Nie piszemy tu o oficjalnych napięciach między blokami wschodnim i zachodnim, a o jednej z najostrzejszych zim w czasach okupacji. To były najgorsze święta bożonarodzeniowe w historii. Walka z wrogiem, zniszczenia wojenne, a do tego 30 – stopniowe mrozy z grubą warstwa śniegu w zgliszczach miast. To był prawdziwy horror. Takich ostrych zim było jeszcze kilka.
Mroźną zimę odnotowano również w 1963, ale naprawdę śnieżna była w roku 1979. Ta ostatnia dotarła również do Górnego Śląska – 30 grudnia. Nikt się jej nie spodziewał, bowiem prognozy mówiły o łagodnym styczniu. Sypało przez cały Sylwester. Śniegu było po pachy. Nowy Rok przywitał mieszkańców Katowic i okolicznych miast zasypanymi drogami. Mimo, że dzieciaki miały dłuższe ferie (nie działały placówki oświatowe) i dużo frajdy z białego puchu to dorosłym już nie było tak do śmiechu. Na przykład nie docierały dostawy opału do ciepłowni więc koniecznym było rozbijanie zapasów węgla, które zalegały na hałdach.
Z każdym kolejnym rokiem zimy już nie dawały tak w kość. Ostatnią taką mroźną odnotowano w 1987. Niektórzy ze Śląskich Kamienic jeszcze pamiętają śnieżne święta i ferie.
Gdzie na sanki na Śląsku i w okolicach?
Czy w tym roku będzie prawdziwa zima? Czy spadnie choć trochę śniegu? Biały puch to nie lada gratka dla bajtli, ale dorośli również mogą dać się porwać białemu szaleństwu szusując na miejskich stokach i osiedlowych wzniesieniach. Czy wiecie, gdzie w okolicy można pozjeżdżać na sankach i „jabłuszkach”?
Katowice
Katowice i kierunek – Park Kościuszki. Wspaniałe miejsce dla tych, którzy kochają kontakt z przyrodą, ale również dla tych, którzy lubią aktywnie spędzić czas. Oprócz klimatycznych alejek i najstarszego kościoła w Katowicach można tu zajrzeć i pozjeżdżać po specjalnie przygotowanym torze saneczkowym.
Mikołów
Jeśli na górki to na Sośnią Górę, a dokładnie na teren Śląskiego Ogrodu Botanicznego. Ślizgacze i sanki w gotowości, teraz czekamy jeszcze tylko na śnieg i możemy korzystać z uroków licznych wzniesień.
Sosnowiec
„Za granicą” również znajdzie się coś do szusowania – zarówno dla bardziej wytrawnego ślizgacza jak i amatora sanek. Górka Środulska jest czynna dla narciarzy, gdy tylko pojawią się warunki do zjazdu. Tutejszy miejski stok to idealne miejsce na weekendowy wypad na narty lub snowboard. Jeśli ktoś woli pobawić się bez profesjonalnego sprzętu również znajdzie miejsce na saneczkowe zjazdy.
Tychy
Tyskie błonia w Parku Jaworek to miejsce stworzone dla młodych. Jeśli zima nie popisze się zbytnio i nie naśnieżny tutejszych wzniesień, pomoże jej armatka śnieżna. Tutejsza górka jest na tyle długa i szeroka, że każdy znajdzie dla siebie trochę miejsca. Koniecznie sprawdźcie jak tutaj jest świetnie!
Bytom
Z Katowic do Bytomia jest rzut beretem, a na zimowe wojaże idealnie nada się Stok – Sport Dolina – Bytom. Stok jest zadbany – naśnieżany i dobrze oświetlony. Jeśli nie macie swojego sprzętu do zjeżdżania można go wypożyczyć. Świetne miejsce dla całej rodziny.
Zdjęcia pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego.