Co z tymi Szopienicami?
Po sąsiedzku z Nikiszowcem i Giszowcem. Kilka minut tramwajem od Sosnowca. Mimo, że od ponad 60 lat należą do Katowic, to ich mieszkańcy nadal mają poczucie odrębności. Szopienice – historyczna część miasta, ulokowana we wschodniej części nad Rawą. Do 1959 samodzielne miasto.
Szopienice to dawna osada rolnicza, później gmina, do której po 1846 dotarła kolej. W końcu od 1947 staje się miastem. Przez lata mieszkańcy Szopienic i pobliskich terenów byli dla siebie życzliwi, żyli w pokoju i zgodzie. Łączyły ich wzajemne zamążpójścia, mieszanie się rodzin oraz te same zakłady pracy. Na początku, o obecnej dzielnicy mówiło się w kontekście zagród wiejskich oraz pól i lasów. Wcześniej była wsią w lennie mysłowickim i należała do Ottona z Pilicy. Do XVI, wioska nie była zbyt licznie zamieszkiwana, a krajobraz był urozmaicony głównie przez małe zakłady hutnicze. Wkrótce zostaje wykupiona wraz z Roździeniem przez Mieroszewskich, pozostając w ich rękach przez kolejne dziesięciolecia. Już niedługo pojawią się tu nowe zakłady i będzie kwitnął przemysł.
Spojrzenie na Szopienice jako na inwestycję zmienił cynk, a dokładnie jego ruda zwana galmanem. Okazała się, że na Śląsku jest go dość sporo. To Georg Giesche zorientował się, że można tutaj dobrze zarobić. Na Nikiszowcu pojawia się kopalnia węgla, w Bytomiu „Rozbark”, w Katowicach „Kleofa”s, a w Piekarach kopalnia rud cynku i ołowiu. Huta trafia do Szopienic. Dumna huta „Wilhelmina”…
Prace w piecach ruszyły w sierpniu 1834 roku, do października wyprodukowano już ponad 250 ton cynku. Te pierwsze sukcesy zachęciły prywatnych właścicieli do lokowania swoich pieniędzy w rozwój przemysłu. W 1860 roku w Wilhelminie działało już blisko 100 pieców dzięki czemu produkcja znacznie wzrosła. Życie pracowników i ich rodzin kręciło się wokół huty, którą coraz to bardziej rozbudowywano. Praca była, ale traciło się coś więcej. Szkodliwe warunki i brak opieki lekarskiej znacznie odbijały się na zdrowiu. Mimo to, chętnych do roboty nie brakowało. Produkcja cynku w szopienickich hutach zaczęła stanowić 25% produkcji metalu w całym województwie. Ludzie czuli się dowartościowani.
Nie samą pracą człowiek żył, dlatego życie przemysłowe Szopienic szło w parze z tym społeczno – kulturowym. Powstały m.in.: Kasyno Katolickie, wystawiające przedstawienia teatralne, „Sokół” czyli Oddział Towarzystwa Gimnastycznego czy chór. Urodziło się tu wiele znamienitych osobowości regionu takich jak Kazimierz Kutz, Paweł Wróbel i jego brat Leopold związani z Grupą Janowską czy Sławomir Brzoska. Inni artyści związani z tym miejscem to malarz i scenograf Hilary Krzysztofiak, malarka Halina Lerman, poeta Józef Ryszka czy producent telewizyjny Andrzej Szewczyk. A jak wyglądały relacje sąsiedzkie? Tak jak wszędzie – od poczciwości do skrajnej nienawiści. W końcu zadbano też o zdrowie. To tu, w Szopienicach powstała jedna z nowocześniejszych placówek medycznych z oddziałami chorób zakaźnych czy chirurgii. Zaprojektowali ją architekci Nikiszowca – kuzyni Zillmannowie.
Jak zmieniał się szopienicki krajobraz? Mimo przemysłowego balastu zachowała się namiastka sielskości. Obok budynków produkcyjnych, które sąsiadowały z mieszkalnymi familokami siano jeszcze zboże i obrabiano ogródki. W wiosce dbano o miejsca użyteczności publicznej i domy. Powstały m.in.: Ogród Dworcowy, osiedle dla kolejarzy, estakady. Mieszkańcy uczęszczali do kościołów katolickich i ewangelickich. Do nadania praw miejskich doszło dopiero w 1951 roku czemu w głównej mierze winna była okupacja. Nie zmieniło to jednak wiele w życiu mieszkańców. Dopiero przyłączenie Szopienic do Katowic spowodowało zmianę nastrojów i powstanie dwóch obozów – zwolenników takiego rozwiązania i jego przeciwników. Zaczęła pojawiać się wysoka zabudowa, a warunki mieszkaniowe w kamienicach pogorszyły się. Miasto przestało się nimi interesować. Wielu młodych ludzi wyjechało, a do familoków zaczęli wprowadzać się osoby z katowickich eksmisji. Zrobiło się brudno, ciemno… strasznie, a hutniczy dym podtruwał ludzi i zwierzęta ołowiem. Mieszkańców Szopienic stygmatyzowano nazywając ich „ołowikami”. Na szczęście zmodernizowano hutę, a małe, peryferyjne życie jako dzielnica dużego miasta toczyło się dalej. Wkrótce nadeszła prywatyzacja, co dla huty oznaczało zamkniecie. Pociągnęło to za sobą przykre skutki. Bezrobocie i biedę, częściej zaglądano do kieliszka. Pojawił się wysyp złomiarzy i drobnych złodziei, którzy okradali nawet sąsiadów. Czasem znikało nawet suszące się pranie. Do 2015 roku znacznie skurczyła się ilość mieszkańców Szopienic.
Jak na ironię, głównym powodem izolacji Szopienic i stało się ich przyłączenia do Katowic oraz likwidacja dworca północnego i hut. Produkcja cynku była siłą napędową dzielnicy i całego miasta. Zmiany odbiły się wszystkim czkawką. Czy nadal istnieje szansa, aby Szopienice tak jak Nikiszowiec mogły przeżyć swoje odrodzenie? Oczywiście! Już wiele się zmieniło i nadal zmienia. W dzielnicy drzemie ogromny potencjał, bowiem oddają w dużej mierze styl życia dawnych Katowic. Prowodyrem dobrych zmian w dzielnicy z pewnością był Kazimierz Kutz – oddany Szopienicom i całemu Śląskowi. Wierzymy, że pojawią się jego następcy. Budżet obywatelski uwzględnia coraz więcej inwestycji, które znacznie poprawiają wizerunek regionu. Coraz więcej inwestorów lokuje swoje środki w zabytkowej zabudowie, ale i nowoczesnych rozwiązaniach. W okolicy jest wiele miejsc związanych z kulturą, pojawiają się nowe punkty usługowe, które przyciągają turystów. Niedaleko pojawi się też nowoczesny Hub Technologiczny. Trzymamy kciuki za Szopienice!
Zdjęcia pochodzą ze strony szopienice.pl